Japońska Komisja ds. Sprawiedliwego Handlu pracuje nad nowymi przepisami, które nałożyłyby na Apple obowiązek umożliwienia sideloadingu w systemie iOS.
Od chwili startu systemu iOS w 2007 roku Apple od dawna sprzeciwiał się na nieautoryzowany dostęp do swojego mobilnego systemu operacyjnego przez firmy trzecie, ale coraz bardziej zaczyna wyglądać na to, że nadchodzi koniec pewnej ery. Po pierwsze, to UE orzekła, że Apple ma czas do marca 2024 roku, aby umożliwić użytkownikom pobieranie aplikacji na iPhone’y nie tylko ze sklepu App Store. Sideloading w tym przypadku zasadniczo oznacza, że można pobierać i instalować aplikacje z innych miejsc niż App Store, takich jak sklepy z aplikacjami innych firm lub z internetu. Znaleziono już pewien kod w wersjach beta systemu iOS 17, który dowodzi, że Apple pracuje nad umożliwieniem sideloadingu.
Zobacz też: Apple przygotowuje się do batalii prawnej z przepisami UE dotyczącymi App Store’a
Jednak z kodu wynika, że Apple przygotowuje się dotargetowania geograficznego tej funkcji, co oznacza, że prawdopodobnie umożliwi ją tylko na tych rynkach, które ją do tego zmuszają. Na razie jest to Unia Europejska, ale z doniesień Nikkei Asia wynika, że japońskie FTC również przygotowuje podobne prawo.
Nowy zestaw zasad przygotowany przez japońskie organy regulacyjne w rzeczywistości obejmuje szereg obszarów, takich jak sklepy z aplikacjami, systemy płatności i wyszukiwarki. Oprócz umożliwienia użytkownikom instalowania aplikacji na iPhone’ach z dowolnego miejsca, oczekuje się również, że konieczne będzie zezwolenie na systemy płatności innych firm, co oznacza, że Apple może stracić na sprzedaży i zakupach w aplikacjach.
Wszystkie te przepisy będą obowiązywać zarówno firmę Apple, jak i Google — i choć Google tradycyjnie pozwala użytkownikom na pobieranie aplikacji spoza sklepu Google Play, przychody giganta z zakupów w aplikacjach również mogą ucierpieć.
Sideloading jest dostępny na wszystkich innych głównych platformach, takich jak Windows, macOS i Android. Jednak iOS od samego początku był pomyślany jako bardzo ściśle zintegrowana platforma, co pozwoliło firmie Apple zbudować niezwykle bogatą i lukratywną gospodarkę aplikacjami.
I chociaż czasy najintensywniejszego dojenia tej krowy mogą dobiegać końca, z pewnością nie będzie to oznaczać katastrofy dla biznesu Apple’a. W pewnym sensie byłby to kolejny logiczny krok w ewolucji systemu iOS, który z biegiem czasu staje się coraz bardziej otwarty.
Apple oczywiście stara się w jak największym stopniu kontrolować tempo tego otwarcia, ale nawet jeśli te nowe zasady poza UE i potencjalnie Japonią mogą być gorzką pigułką do przełknięcia dla technologicznego kolosa, miejmy nadzieję, że Timowi Cookowi i jego firmie uda nam się znaleźć pozytywne rozwiązanie i wykorzystać ten moment jako okazję do dalszego ulepszania doświadczenia użytkownika.
Jeśli nie, cóż, użytkownicy będą mogli pobierać aplikacje z dowolnego miejsca i potencjalnie płacić mniej za zakupy w aplikacjach, więc dla użytkowników potencjalnie byłaby to korzyść. Czas pokaże, czy amerykańskie organy regulacyjne w pewnym momencie podejmą podobne działania.
➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!
źródło: Nikkei Asia | Phone Arena