Odmawiając głosu gwieździe koszykówki, ten dramat sportowy, stworzony przez Bena Afflecka i Matta Damona, jest w zasadzie pusty.

Film „Air” to niezbyt szczera opowieść Afflecka o tym jak Nike podpisało kontrakt z Jordanem… Jako reżyser Ben Affleck z pewnością wie, jak stworzyć wciągającą opowieść. Ta oparta na faktach relacja z zakulisowych sporów, które doprowadziły do podpisania przez Nike kontraktu z koszykarzem Michaelem Jordanem, jest niezaprzeczalnie wciągająca. Tak bardzo, że prawie zapominasz, że oglądasz dwie godziny ciastowatych mężczyzn w średnim wieku (w roli głównej Nike Matt Damon wygląda, jakby ulepiony z ciasta) pocą się w salach konferencyjnych i klepią się po plecach.
Zobacz też: Kultowy model butów Nike Air Jordan 1 z systemem FlyEase
Ale mimo całego swojego sympatycznego uroku, w filmie „Air” jest coś śliskiego i nieszczerego. To Jerry Maguire bez moralnej epifanii – jeden z najbardziej drapieżnych konsumpcyjnych filmów, jakie kiedykolwiek powstały, przebrany za egalitarny cios dla potencjału zarobkowego gwiazd sportu.
Odwołuje się do przemówienia Martina Luthera Kinga „I Have a Dream”, ale nie dano w filmie Jordanowi głosu – ani razu nie pokazano też jego twarzy.
Postać jest w dużej mierze pokazana od tyłu; jego rodzice (Viola Davis i Julius Tennon) mówią w jego imieniu. Być może kryje się za tym jakaś ukryta myśl, że Jordan w tym momencie wciąż jest na uboczu, czekając, aby zająć centralne miejsce w jednej z najbardziej udanych karier sportowych wszechczasów.
Ale odmawiając mu głosu, film zamienia go w coś więcej niż towar – produkt, który ma być sprzedawany wraz z butami noszącymi jego imię.
Obejrzyj zwiastun filmu „Air”:
Film „Air” jest wyświetlany w kinach od 5 kwietnia 2023 roku. Nie wiemy kiedy trafi do serwisów streamingowych.
➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!
źródło: The Guardian

Od 2005 roku zajmuję się komunikacją internetową i e-marketingiem, jestem pasjonatem urządzeń mobilnych oraz nowych technologii – i nie waham się ich używać.