„Shantaram” dobrze się ogląda, ale zmarnowano potencjał

Nowy serial Apple TV+ pt. „Shantaram” to opowieść o odkupieniu i próbie odnalezienia siebie przez upadłego człowieka.

Kadr z serialu „Shantaram” Apple TV+

Nawet Charlie Hunnam, który ciągle zdejmuje koszulę, nie może uratować nowego thrillera Apple TV+ o byłym skazańcu w Bombaju. Serial Shantaram (Apple TV+) to adaptacja ważkiej powieści Gregory’ego Davida Robertsa z 2003 roku o samopoznaniu. Przyznaję, że spodziewałem się czegoś w rodzaju frywolnego obrazu, z dodatkiem przystojniaka. Okazuje się, że jest to trochę thriller, z odrobiną lekcji moralności, choć jego głównym morałem jest to, że jeśli jest jakaś szansa, aby Charlie Hunnam porozmawiał po zdjęciu koszulki lub w trakcie rozmowy, to tak – zrobi to.

Akcja dzieje się w latach 80. a Dale grany przez Hunnama to więzień w australijskim więzieniu, który przypomina aktora z reklamy dżinsów Diesela albo kampanię Calvina Kleina – CK: Incarceration. Nie jest kapusiem, ale reszta więźniów tak myśli, więc boi się o swoje życie. Nie może ufać władzom z powodów, które są przez cały dla nas tajemnicą, więc planuje śmiałą ucieczkę. W końcu ląduje w Bombaju i próbuje poznać miasto pod fałszywym imieniem Lin. Po drodze spotyka różne postacie, które mówią inspirującymi cytatami i uwikłane sa w tajemnicze interesy.

Potem pojawia się KGB i kilku innych przestępców, a Dale/Lin ucieka przed ucieczką, co daje mu mnóstwo chwil, w których musi zdjąć koszulę do prania, być może na kolejną pogawędkę topless. Jak przystało na człowieka podróżującego z małym plecaczkiem, zawsze się przebiera…

Jedną z cech, które przyciągają Dale’a/Lin do jego nowych przyjaciół, jest jego umiejętność udawania amerykańskiego akcentu – warto zatem mieć go pod ręką, żeby podszywał się pod pracownika ambasady USA, próbując wyrwać amerykańską prostytutkę z nielegalnego burdelu. To trochę ironiczne, bo australijski pomruk Hunnama hipnotyzuje swoim zasięgiem, jeśli nie do końca wykonaniem. Brzmi to tak, jakby Amerykanin udawał Irlandczyka z australijskim akcentem. Mówi tak, jakby wszystkie jego zdania spotkały się z nagłym nachyleniem. Jego amerykański akcent jest bardzo przekonujący.

Po uruchomieniu serii nieco nudnych seriali – dobrze opakowanych programów, które wydawały się być gwarantowanym hitem – Apple TV+ lepiej wypada w bardziej ambitnej i pomysłowych produkcjach, takich jak Rozdzielenie (Severance) czy Siostry na zabój (Bad Sisters).

Shantaram jest o przystojniaku, a twist, który pojawia się w samym sercu akcji, tuż przed końcem pierwszego odcinka, ma momenty intrygi. Serial ogląda się jak tanie kino akcji z elementami przygody i thrillera – są porywające sceny, a ucieczka z więzienia jest utrzymana w odpowiednim napięciu. Ale prawie żadna z postaci nie wydaje się być autentyczna. Wszystkie wydają się istnieć po prostu dla wzbogacenia postaci Dale’a, który w końcu traci pewność siebie nawet jeśli chodzi o własny głos. W końcu Dale musi wyjaśnić, że to, co się właśnie wydarzyło, jest ważne; mówi, że wydarzenia, które właśnie widzieliśmy, „zmienią życie wszystkich na zawsze”.

Kiedy serial obiecuje widzom, że wkrótce stanie się coś ekscytującego, nie włożono zbyt wiele wysiłku, aby tak się stało. Jeśli nie masz co robić w długie jesienne wieczory i chcesz popatrzeć na muskulaturę Hunnama, to ten serial może Ci przypaść do gustu.

➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!

źródło: Apple TV+ | The Guardian