Scena ze statkiem była wyzwaniem dla twórców serialu „Problem trzech ciał”

Bardzo widowiskowa i intensywna scena ze statkiem „Dzień Sądu Ostatecznego” to uczta dla widzów, na swój makabryczny sposób.

Statek „Dzień Sądu Ostatecznego” z serialu „Problem trzech ciał” (Netflix, 2024)
Statek „Dzień Sądu Ostatecznego” z serialu „Problem trzech ciał” (Netflix, 2024)

UWAGA! Poniższy wpis zawiera spoilery serialu „Problem trzech ciał” Netflixa i książki „Problemu trzech ciał” Cixina Liu, na której oparto scenariusz do serialu.

Ekranizacja gęstej naukowo powieści Cixina Liu Problem trzech ciał (tyt. oryg. 3 Body Problem) nie jest łatwym zadaniem. Książka jest wypełniona, strona po stronie, szczegółowymi opisami procesów naukowych, od wpływu trzech słońc na pojedynczą planetę po to, jak superkomputer wielkości protonu mógłby zakłócać wyniki działania każdego akceleratora cząstek na Ziemi jednocześnie.

➔ PRZECZYTAJ TAKŻE: Czym różni się serial „Problem trzech ciał” od książki?

To na pewno było nie lada wyzwanie dla showrunnerów Davida Benioffa, D.B. Weissa i Alexandra Woo, gdyż musieli podjąć trudne decyzje, które elementy powieści pokazać, które opowiedzieć, a które po prostu zatuszować. Ale było to również szczególnie trudne zadanie dla zespołu zajmującego się efektami wizualnymi serialu Netfliksa pt. Problem trzech ciał, którego zadaniem było wcielenie w życie wielu najtrudniejszych koncepcji powieści – przedstawienie zaawansowanych procesów naukowych szczegółowo opisanych w książce, ale w zrozumiały i odchudzony sposób, aż do ich podstawowych elementów wizualnych dla widzów telewizyjnych.

„Zdecydowanie mieliśmy pewne wyzwania związane z bardziej abstrakcyjnymi rzeczami” – powiedział serwisowi Polygon kierownik ds. efektów wizualnych Stefen Fangmeier, który współpracował z Benioffem i Weissem przy Grze o tron. „W przypadku niektórych fragmentów po prostu skopiowano je prosto z książki i teraz muszę wymyślić, jak to powinno wyglądać. [Jak] wewnątrz akceleratora cząstek pokazać, jak [Sofon] zakłóca te elementy cząsteczkowe czy rozkładanie wymiarów od 10. wymiaru protonu do dwóch wymiarów. Nawet takie rzeczy jak odliczanie. To niezwykle trudne, ponieważ zrobiliśmy wiele wersji tego i nie chcieliśmy, żeby wyglądało jak budzik, ale musiało być czytelne.”

Statek „Dzień Sądu Ostatecznego” z serialu „Problem trzech ciał” (Netflix, 2024)
Statek „Dzień Sądu Ostatecznego” z serialu „Problem trzech ciał” (Netflix, 2024)

Fangmeier twierdzi, że kluczową częścią rozległego zespołu ds. efektów wizualnych była BUF, paryska firma, która pracowała nad prowadzoną przez Neila deGrasse Tysona odświeżoną wersją naukowego serialu dokumentalnego Kosmos. Ich doświadczenie w pracach związanych z naukami ścisłymi (oraz własne oprogramowanie) były „niezbędne”, jeśli chodzi o zdolność zespołu do komunikowania niektórych z trudniejszych procesów naukowych.

Jednym z największych projektów zespołu ds. efektów wizualnych (i całej załogi serialu Problem trzech ciał) było przedstawienie zniszczenia dużego statku o nazwie Dzień Sądu Ostatecznego (ang. Judgement Day) i wszystkich osób na pokładzie podczas jego przepłynięcia przez Kanał Panamski w 5. odcinku. Jest to rodzaj wyzwania wizualnego, z którego korzystają utalentowane zespoły. Ważny moment, który można konceptualizować w teorii, ale dla którego nie mamy przykładów z rzeczywistego świata, z których moglibyśmy czerpać inspirację. Zaadaptowana bezpośrednio z jednej z najbardziej zapadających w pamięć i przerażających sekwencji z książki, scena przedstawia, co się dzieje, gdy nanowłókna są używane do przecinania gigantycznego statku morskiego, zabijając tysiące ludzi na pokładzie.

➔ Może Cię zainteresować Takkże: Na czym polega „problem trzech ciał”? Astrofizyk wyjaśnia koncepcję z serialu Netlixa

Wszystkie wyzwania związane z adaptacją terroru rozgrywającego się na statku powodują jedną z najbardziej wyraźnych różnic między sposobem przedstawienia tej sceny w książce i w serialu. Książka nie poświęca tyle uwagi postaciom i ich rozwojowi, co adaptacja Netflixa. W książce, nie mamy okazji przeczytać zbyt dużo o życiu na statku ani zobaczyć dzieci, które w wyniku działań naszych bohaterów spotyka brutalny koniec.

Statek „Dzień Sądu Ostatecznego” z serialu „Problem trzech ciał” (Netflix, 2024)
Statek „Dzień Sądu Ostatecznego” z serialu „Problem trzech ciał” (Netflix, 2024)

„Chcieliśmy to pokazać, nie chcieliśmy tego unikać” – powiedział Benioff. „Myślę, że kiedy faktycznie zobaczysz coś na ekranie, będzie to bardziej przerażające niż w książce. Myślę, że kiedy faktycznie zobaczysz coś na ekranie, będzie to bardziej przerażające niż w książce. Czytasz te opisy, ale nie widzisz krwi, nie widzisz uciekających dzieci, nie widzisz dziecięcych plecaków dzielonych na pół.”

„Wyzwanie polega na tym, że musieliśmy przynajmniej spełnić, jeśli nie przekroczyć, wyobraźnię ludzi czytających książkę” – mówi Woo. „Daj im wszystko, co sugeruje ta scena. Dlatego też strona logistyczna pochłonęła prawdopodobnie więcej godzin, krwi i potu, na klatkę niż jakakolwiek inna w serialu”.

Nanowłókna są rozmieszczone co 3 stopy, dzieląc statek na warstwy. Dla Fangmeiera najłatwiejszy wizualny punkt porównania pojawił się w nieprawdopodobnym miejscu: menu deserów.

„Wyobraźcie sobie, że macie na wózku duży tort pokrojony na warstwy i pchacie go. Kiedy uderza w ścianę, wszystko zaczyna się zsuwać” – mówi Fangmeier. „Punkt oporu, zatrzymujący pęd do przodu, sprawia, że wszystkie elementy nagle myślą: Och, wciąż idę do przodu, ponieważ tak naprawdę nie jestem już z niczym połączony. I tak to sobie wyobrażaliśmy. Górna warstwa poszłaby jako pierwsza i w pewnym sensie odciążyłaby dolne warstwy, więc wszystko zaczęło się przesuwać.”

Dodatkowym wyzwaniem była lokalizacja. Początkowo twórcy serialu rozważali kręcenie sceny na Kanale Panamskim, ale ostatnie wydarzenia w świecie rzeczywistym sprawiły, że nie było to możliwe.

„Skontaktowaliśmy się z Kanałem Panamskim, ale nie byli oni tak naprawdę zainteresowani zleceniem nam kręcenia tego w Panamie po incydencie [Ever Give na] Kanale Sueskim” – mówi Fangmeier. „[Powiedzieli]: «Nie chcemy mieć z tym nic wspólnego». A potem dział prawny Netflixa przyjrzał się tej sprawie i powiedział: «Tak, ale nadal możemy nazwać to Kanałem Panamskim». To nie jest znak towarowy, to lokalizacja geograficzna.”

Zatem oprócz animowania statku i jego zniszczenia zespół ds. efektów wizualnych musiał także stworzyć komputerową rekonstrukcję samego kanału, wykorzystując jako bazę olimpijski obiekt wioślarski pod Londynem i przekształcając go w „znacznie bardziej tropikalny” Kanał Panamski w postprodukcji.

Gdy rozpoczęło się krojenie przez nanowłókna, wprowadzono dodatkowy element chaosu. Niektóre ujęcia zostały nakręcone w rzeczywistości — sceny zbudowane w Shepperton Studios w Londynie miały przedstawiać pokłady statku, a kaskaderzy biegali po korytarzach, „pokrojeni w plasterki”. Ale większość sekwencji była robotą CG, z pewną praktyczną pomocą.

„Deb Riley, nasza scenografka, narysowała linie na ścianach, mówiąc, że tu będą nanowłókna” – powiedział Weiss. „Wszystko, co przejdzie przez te włókniste linie, zostanie przecięte na pół”.

„Zainstalowaliśmy paski LED, które odwzorowywały prędkość włókien podczas przepływania statku” – mówi Benioff. „To była niesamowita ilość pracy przygotowawczej, a potem niesamowita ilość pracy końcowej ze strony zespołu VFX”.

Obraz pokrojonych plecaków jest jednym z najbardziej zapadających w pamięć w całej sekwencji i został wykonany dzięki połączeniu efektów praktycznych i grafiki komputerowej.

Scena z przecinaniem dziecięcych plecaków na statku Dzień Sądu Ostatecznego w serialu „Problem trzech ciał” Netflixa
Scena z przecinaniem dziecięcych plecaków na statku Dzień Sądu Ostatecznego w serialu „Problem trzech ciał” Netflixa

„Zespół ds. efektów specjalnych faktycznie [pociął] je i zgrał je w czasie” – mówi Fangmeier. „Wypuścili ich z timerem. Musieliśmy więc cyfrowo zszyć je razem, a następnie odsłonić linie cięcia, gdy opadną”.

Kiedy przyszło do projektowania wizualizacji ludzi pociętych przez nanowłókno, celem było uniknięcie posunięcia się za daleko do tego stopnia, że wydawałoby się to śmieszne.

„Przyjemnie jest nacinać tułów. Może ładnie tuż pod głową” – mówi Fangmeier. „To było trochę makabryczne, ale nie przesadnie. Nie było to zbyt sadystyczne. Podobnie jak w Kill Bill 2 – wciąż pamiętam tę scenę, w której odcięto wszystkie ramiona i tryskały fontanny krwi; zrobiło się tam dość komicznie. A tego zdecydowanie chcieliśmy uniknąć.”

„Było naprawdę zabawnie, na swój makabryczny sposób” – zgadza się Weiss. „Odbyły się naprawdę zabawne spotkania produkcyjne dotyczące tego, który dział będzie robił którą rzecz i jak to wszystko połączyć”.

Doświadczenie Fangmeiera dało mu wyjątkową perspektywę połączenia całego projektu z artystycznego i naukowego punktu widzenia. Jako były informatyk, zaczynał w branży rozrywkowej, pracując z łowcami burz przy tworzeniu trójwymiarowych modeli powstawania tornad. Jak to ujął: „Przyszli naukowcy i trzy dni później jesteśmy filmowcami”. Dziesięć lat później pracował nad Twisterem, zataczając koło, ale jego długa kariera obejmuje pracę nad Terminatorem 2: Dzień sądu, Park Jurajski oraz Władca i dowódca: Daleka strona świata, a także reżyserię filmu o Eraganie.

Czy zatem Fangmeier, biorąc pod uwagę jego pochodzenie, uważa, że serial spełnia wymogi naukowe. „Cóż, zobaczymy, co Neil deGrasse Tyson ma na ten temat do powiedzenia”.

Serial Problem trzech ciał liczy w sumei osiem odcinków i można go już obejrzeć w całości w serwisie Netflix:

➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!

źródło: Polygon | Netflix