W ostatnich Polacy atakowani są połączeniami z Wielkiej Brytanii (z numerów zaczynających się na +44) – najlepiej nie odbierać tych połaćzeń!

Jeśli dzwoni ktoś kogo nie znasz z numeru zza granicy, a telefon już na wstępie pokazuje, że jest to „spam”, to wystarczy aby nie odbierać takiego połączenia. Jeśli ktoś odebrał takie połączenie, to mógł usłyszeć o lukratywnej propozycji zarobku – oczywiście wszytko to jest oszustwo. Ci, którzy się dali skusić, mieli klikać lajki na Allegro i dostawać za to pieniądze. I przelewy na małe kwoty faktycznie przychodziły. W analizie opublikowanej na stronie CERT Orange Polska opisano sytuację i jej rozwój krok po kroku, jeśli chcecie poczytać ze szczegółami jak wygląda ten mechanizm oszustów.
W skrócie wygląda to tak:
- namówiona osoba dostaje przelew na 20 zł za pierwszego lajka,
- przez cały kolejny dzień realizuje kolejne „misje”,
- „menedżer biznesowa” przysyłała potwierdzenia przelewów kolejnych kilkudziesięciozłotowych kwot.
Dlaczego potwierdzenia, a nie o faktyczne wpływy? Bo te pieniądze wysyłali inni oszukani i/lub okradzeni.
➔ PRZECZYTAJ TAKŻE: Dzięki narzędziu od CERT sprawdzisz bezpieczeństwo swojej domeny
Na czym polega oszustwo na telefon z +44
Jak można przeczytać na poświęconych temu bolesnemu tematowi grupach na Facebooku, „Marie”, czy inny „menedżer” w pewnym momencie proszą o przelew na naprawdę wysoką kwotę. Jedną z ofiar okradziono w ten sposób na 20 tys. zł. Oczywiście obiecują zwrot z naddatkiem, tylko, że w momencie, gdy kwota robi się naprawdę duża, kontakt z „menedżerem” się urywa.
Dlaczego to działa? Bo oszuści socjotechnicznymi sztuczkami coraz bardziej wciągają ofiarę w pułapkę. Budują zaufanie – bo przecież faktycznie przysyłają pieniądze.
Kwoty wydają się jednak być małe, więc skala musiałaby być ogromna. Oszuści nie starają się nawet przesadnie przekonać, że płacenie za „lajkowanie” na Allegro ma jakikolwiek sens i wytłumaczyć z jakiej racji komukolwiek miałoby się opłacać płacić 20 zł za jedno polubienie.
Prosta „praca”, szybka płaca. Nawet jeśli ktoś ma obawę, czy mu te przelane 70 zł zwrócą, możliwość, że podejmie ryzyko, jest spora. Bo w sumie co – najwyżej straci 70 zł. Oddadzą, ucieszy się i nad odmówieniem propozycji przelania 500 zł nie będzie się zastanawiał. 1000? Dawajcie! 20 tys.? No jasne, przecież oddadzą! No nie. Wtedy już nie oddadzą.
Jak uniknąć ryzyka?
Jeśli napisze do Ciebie na jakimkolwiek komunikatorze ktoś (zwykle na WhatsAppie), kogo nie znasz albo Ty odpiszesz na telefon z +44 – to prosisz się o kłopoty. Z założenia w życiu nie ufasz komuś, kogo widzisz pierwszy raz na oczy. To dlaczego miałbyś wierzyć jakiemuś „komuś” z Wielkiej Brytanii, czy piszącej jak mężczyzna „Marie” z Telegrama, że ma dla Ciebie furę pieniędzy?
Podzielcie się tą informacją ze znajomymi, aby nie dali się oszukać.
➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!
źródło: CERT Orange Polska