„Lou Pearlman: Ciemna strona popu” – historia z lat 90. okraszona przez AI

Nowy miniserial dokumentalny o historii boysbandów od Netflixa wykorzystuje sztuczną inteligencję, aby wskrzesić oszusta z martwych.

Lou Pearlman: Ciemna strona popu (Netflix, 2024)
Lou Pearlman: Ciemna strona popu (Netflix, 2024)

Za każdym razem, gdy oglądamy film lub serial dokumentalny mamy pewne oczekiwania. Jednym z nich – i nie sądzę, że jest to aż tak nierozsądne – jest to, że przedstawiona historia powinna brzmieć prawdziwie – powinna być poparta zachowanym zapisem wywiadów, źródeł z pierwszej ręki, dokumentacji i tym podobnych. Innymi słowy, nie powinna być okraszona materiałami archiwalnymi a nie zdjęciami zmanipulowanymi przez sztuczną inteligencję, tak aby reżyser mógł przedstawić wszystko, co chce.

➔ PRZECZYTAJ TAKŻE: Dokument o jednym z najbardziej pogardzanych zespołów rockowych Nickelback trafi na Netflixa

Niestety, to drugie zdarza się w przypadku filmów dokumentalnych Netflixa – no co najmniej dwa razy, o czym wiem od kwietnia.

Pisałem już o jednym takim przypadku — jest to wykorzystanie generatywnych obrazów AI w dokumencie kryminalnym sprzed kilku miesięcy pod tytułem Co zrobiła Jennifer (tyt. oryg. What Jennifer Did). Najnowszy przykład tej niechlubnej praktyki można znaleźć w najnowszym serialu dokumentalnym Netflixa zatytułowanym Lou Pearlman: Ciemna strona popu (tyt. orug. Dirty Pop: The Boy Band Scam), który zagłębia się w podejrzane interesy impresario branży muzycznej Lou Pearlmana.

Backstreet Boys. NSYNC. Zmarły w 2016 roku Lou Pearlman stworzył najpopularniejsze boysbandy lat 90. — i jedną z największych piramid finansowych w historii. Oprócz udostępniania nigdy wcześniej nie widzianych domowych nagrań wideo z początków twoich ulubionych boysbandów o dziecięcych twarzach, trzyczęściowa limitowana seria odsłania kurtynę przed blichtrem i przepychem otaczającym mężczyznę odpowiedzialny za rozpoczęcie tak wielu karier i ujawnia kręty i złożony schemat finansowy, na podstawie którego zbudował podwaliny swojego niestabilnego imperium.

Niecałe pięć minut po pierwszym odcinku Lou Pearlman: Ciemna strona popu widzimy wyraźnie archiwalny materiał przedstawiający Pearlmana siedzącego przy biurku. Nad jego ramieniem widoczna jest złota płyta. Przedstawia się w kadrze – i wtedy przestajemy słyszeć jego głos, mimo że jego usta wciąż się poruszają. „To jest prawdziwy materiał filmowy Lou Pearlmana” – czytamy na ekranie.

Uh, ok, świetnie? W pewnym sensie zakładałem, że tak.

„Ten materiał filmowy” – czytamy dalej – „został cyfrowo zmieniony, aby wygenerować jego głos i zsynchronizować usta”.

Głos Pearlmana jest teraz ponownie słyszalny — to znaczy głos wygenerowany przez sztuczną inteligencję jest słyszalny i dopasowany do materiału filmowego, na którym go widać, który widzimy na ekranie. „Mam niesamowite życie jako przedsiębiorca w branży lotniczej i rozrywkowej” – mówi głos sztucznej inteligencji naśladujący Pearlmana. – „I zarobiłem też trochę pieniędzy”.

Następnie ekran staje się czarny i pojawia się nowy tekst. Powiedziano nam, że słowa, które właśnie wypowiedział Pearlman, zostały przez niego napisane w jego książce Bands, Brands, & Billions.

Niektórzy z Was prawdopodobnie przewrócą na to oczami („Co w tym takiego wielkiego? Ujawnili, że to sztuczna inteligencja. I użyli jego własnych słów, które faktycznie napisał.”), ale mimo to wydaje mi się to nie fair.

Mój dyskomfort nie wynika z tego, że dokument może zwieść widza. W sumie jak mógłby to zrobić, skoro wyjaśniono skąd pochodzi materiał ? Mam jednak wrażenie, że jakakolwiek manipulacja danymi historycznymi – zwłaszcza w kontekście dokumentu opartego na faktach – ustanawia kłopotliwy precedens. Chcesz użyć słów, które facet napisał w książce? Pokaż zdjęcie tych słów na stronie książki. Chcesz wykorzystać nagranie tego gościa? Wykorzystaj nagranie z tym facetem.

Z drugiej strony, ktoś powie, że przecież wiele razy aktorzy rekonstruują wydarzenia w filmach dokumentalnych – jednak tutaj to nie rekonstrukcja, a ingerowanie w prawdziwy wizerunek osoby i wykreowanie sceny, która nigdy nie miała miejsca – to może być mylące.

Przyjrzyj się uważnie pierwszym sylabom słowa „dokument”. Kiedy zaczynasz go tworzyć, powinieneś dokumentować fakty i treść. Nie manipulować nimi, nawet jeśli ta manipulacja służy prawdzie. Nie pogłębiajmy już sceptycyzmu ludzi co do tego, czy zobaczyć, to znaczy uwierzyć, mimo że wyraźnie zmierzamy w tym kierunku.


➔ Gdzie oglądać serial „Lou Pearlman: Ciemna strona popu” online na VOD?

JustWatch logo small

➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!

źródło: Netflix | BGR