„Kulawe konie” na Apple TV+ trzeba obejrzeć

Brytyjski thriller szpiegowski od Apple TV+ zatytułowany „Kulawe konie” z wyśmienitą rolą Gary’ego Oldmana po prostu dostarcza rozrywki.

„Kulawe konie” („Slow Horses”) Apple Tv+, 2022

Nowy brytyjski dramat szpiegowski transmitowany na Apple TV Plus pod tytułem Kulawe konie (tyt. oryg. Slow Horses), nadaje nowe znaczenie serialom szpiegowskim. Co jeśli szpiedzy, którym podwinęła się noga niekoniecznie są idiotami, choć tak jak w normalnym życiu są zdrowo popieprzeni. Może za dużo piją, może nie mają na to nerwów, może popełnili jeden niewybaczalny błąd. Może są po prostu przeciętni. Nie są na tyle źli, by wejść w rolę dobrych szpiegów, ale nie na tyle dobrzy, by dostać coś ważnego zrobienia.

Zamiast wykorzystać sytuację wyrzutków z MI5 do stworzenia komedii w ich mrocznym miejscu pracy, serial Kulawe konie wrzuca swoich nieprawdopodobnych bohaterów do dość prostego thrillera szpiegowskiego. Czasem ich losy są zabawne i podcinają pompatyczność gatunku. A czasami są dość ostre i pełne grozy.

Kulawe konie to dość ścisła adaptacja powieści szpiegowskiej Micka Herrona z 2010 roku o tym samym tytule – pierwszej z serii Herrona Slough House o załodze szpiegów o słabych wynikach w MI5 – krajowym oddziale brytyjskich służb wywiadowczych. Herron napisał jeszcze 10 książek z serii, więc jeśli Apple TV Plus zdecyduje, że chce kontynuować serię, ma mnóstwo materiału, z którego może czerpać. Herron łączy mocne, thrillerowe wątki z sardonicznym, humorystycznym tonem i fascynacją w stylu Johna Le Carré’a, polityczną zdradą i praktycznym rzemiosłem świata tajnego wywiadu. A dzięki budżetowi Apple’a w serialu wystąpiły dwie wielkie gwiazdy: Gary Oldman i Kristin Scott-Thomas.

Kto stoi za serialem „Kulawe konie”?

Serial został napisany i wyprodukowany przez Willa Smitha (nie, nie tego), byłego komika, który ściśle współpracował z Armando Ianuccim przy brytyjskiej satyrze politycznej The Thick of It i kontynuacji Ianucciego na temat amerykańskiej polityki pt. Veep. Apple może mieć nadzieję, że w Smith znalazł swoją wersję twórcy Sukcesji (tyt. oryg. Succession) – Jesse Armstronga: kolejnego brytyjskiego pisarza sąsiadującego z Ianuccim o cynicznym światopoglądzie i zamiłowaniu do gorzkiego absurdu. Jego ton jest z pewnością dobrze dopasowany do Herrona, a umiejętność przebijania brytyjskiej klasy politycznej przejdą długą drogę w świecie Slough House. Ale to nie jest Veep ani Sukcesja – to thriller tajemniczy i całkiem niezły.

O czym są „Kulawe konie” od Apple TV+?

River Cartwright (Jack Lowden) to obiecujący rekrut MI5, którego dziadek (Jonathan Pryce) jest królewskim szpiegiem. Ale kiedy akcja ćwiczeniowa kończy się dla niego katastrofą, River zostaje wygnany do Slough House, obskurnego czyśćca dla niechcianych przybyszów Służby, nadzorowanego przez rozlazłego Jacksona Lamba (Garry Oldman).

Zirytowany powierzonymi mu służalczymi zadaniami i zdeterminowany, by służyć swojemu krajowi, Rivera wzbudza ciekawość, gdy jego koleżanka z biurka obok Sid (Olivia Cooke) zostaje wysłana, by ukraść akta prawicowemu dziennikarzowi Hebdenowi. Slough House zwykle nie jest angażowane do prowadzenia operacji, więc dlaczego teraz? Co w ogóle robi najwyraźniej zdolna Sid w Slough House? W jaką grę grają znacznie sprytniejsi agenci z Regent’s Park – siedzibie głównej rządzonej przez Dianę Tavener (Kristin Scott-Thomas)? Czy Lambowi naprawdę nie zależy na pracy, jak by się mogło wydawać?

Kadr z serialu „Kulawe konie” (Slow Horses) Apple TV+
fot. Apple TV+

Spisek gęstnieje, a stawka rośnie, gdy student i syn imigrantów urodzonych w Pakistanie, zostaje porwany przez prawicowych nacjonalistycznych terrorystów i transmitowany na żywo z groźbą ścięcia głowy. River postanawia coś zrobić, a inne „kulawe konie” zostają w to wciągnięte – w tym Lamb, który, jak ostrzega Tavener, jest „wypalony z jakiegoś powodu” i może nie być tak niekompetentny, jak się wydaje.

O co właściwie tak naprawdę chodzi w tym serialu?

Kulawe konie to przede wszystkim życie z duchem autora kryminałów Le Carré’a. Chodzi o znalezienie sposobu na stworzenie rodzaju ugruntowanych, politycznie ukierunkowanych, wyjątkowo pokręconych thrillerów szpiegowskich, których Le Carré był niekwestionowanym mistrzem we współczesnym świecie. Producenci z pewnością obsadzili Gary’ego Oldmana po części dlatego, aby przywołać pamięć o jego występie jako George Smiley (naukowo udowodniono, że jest największym brytyjskim fikcyjnym szpiegiem) w filmie z 2011 roku Tinker, Tailor, Soldier, Spy (pol. Szpieg) Le Carré’a.

Chodzi więc o sale wywiadowcze zdominowane przez ogromne wyświetlacze wieloekranowe. Chodzi o tajne spotkania na pustych boiskach do krykieta lub przy podmiejskich kanałach. Chodzi o odprawy wywiadowcze z drażliwymi politykami. Chodzi o martwe punkty, spalone pudła, zaszyfrowane pliki, wyciąganie telefonów z koszy na śmieci i dużych mężczyzn ze słuchawkami wysiadających z czarnych SUV-ów. Chodzi o oszczędne, ale dość szokujące momenty przemocy. Chodzi o to, że każda postać ma niepewną motywację i jeszcze bardziej niepewny los.

Kadr z serialu „Kulawe konie” (Slow Horses) Apple TV+
fot. Apple TV+

Serial Kulawe konie, przedzierając się pod ohydnymi machinacjami społeczności wywiadowczej, zagłębia się w szerszy temat: choroby i podziały w polityce we współczesnej Wielkiej Brytanii. Le Carré wykorzystał międzynarodowe szpiegostwo MI6, aby zbadać miejsce Wielkiej Brytanii na świecie i rzucić żałobne spojrzenie na jej historię. Nowy serial wykorzystuje krajową jednostkę MI5, aby spojrzeć do wewnątrz na błędy w brytyjskim społeczeństwie i sposób, w jaki pozbawieni skrupułów dziennikarze, politycy – i tak, szpiedzy – wykorzystują ich do własnych celów.

Czy ten serial jest dobry i warto go obejrzeć?

Kulawe konie to solidny thriller szpiegowski, który zawiera wszystko, czego można oczekiwać po tym gatunku. ,Fabuła jest zadowalająco gęsta i nieprzewidywalna, bez nieczytelnego labiryntu niejasnych wątków. Jest umiejętnie dopracowany, a scenariusze Smitha równoważą cięty humor z prawdziwym poczuciem zagrożenia i odrobiną moralnego kręgosłupa.

Pomimo rozchlapanej obsady nie jest to szczególnie ambitny serial, a zwłaszcza nie ​​jest to kino wysokie. Brytyjska telewizja obfituje w takie szczupłe, dobrze zrealizowane, sześcioodcinkowe thrillery (np. świetny Line of Duty i Happy Valley), a jedyne, co odróżnia Kulawe konie od reszty, to wielkość gwiazd i pewien wizualny połysk wniesiony przez budżet Apple’a. To dobra rzecz – z tym przepisem na hity telewizyjne nie ma co dyskutować. To, czego potrzebuje, to zwroty akcji, które są starannie rozmieszczone i nie przeceniane, poczucie pilności, poczucie miejsca i charyzmatyczne postacie. ten serial ma to wszystko, a reżyser James Hawes, weteran telewizji, wie, jak je wykorzystać.

Chociaż Oldman mógł zostać obsadzony w swoim zapiętym na guziki Smileyu, teraz wrócił do trybu, w którym spędził większość swojej wczesnej kariery – przeklinając nieznośnie z grubym londyńskim akcentem – i wyraźnie rozkoszuje się graniem w tym serialu. To samo można powiedzieć o Scott-Thomas, która z gracją przeskakuje lśniącymi korytarzami i wydaje rozkazy podwładnym, wygląda jedwabiście i wytwornie. To nie są głębokie postacie, ale zabawne archetypy i do tego świetnie zagrane.

Kadr z serialu „Kulawe konie” (Slow Horses) Apple TV+
fot. Apple TV+

Sercem serialu jest jednak zgromadzona wokół nich pstrokata ekipa. Odkrywanie, jeden po drugim, jaka fatalna wpadka skazała tych nieudaczników na pobyt w Slough House, i obserwowanie, jak pokonują swoje błędy i budują niechętny zespół, to świetna recepta na niewygodną, ​​komfortową telewizję.

Kiedy i gdzie można oglądać „Kulawe konie”?

Wszystkie 6 odcinków można obejrzeć w serwisie streamingowym Apple TV Plus.

Obejrzyj pierwsze 20 minut pierwszego odcinka:

➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!

źródło: Apple TV+ | Polygon