Jeśli obejrzałeś serial „Czarnobyl” na HBO i wywołał na Tobie ogromne wrażenie, to warto poznać kilka faktów i wniosków z badań naukowych, które obalają obiegowe mity na temat skutków wybuchu elektrowni w byłym ZSSR.
W tym roku mieliśmy okazję obejrzeć jeden z lepszych fabularyzowanych miniseriali dokumentalnych pt. Czarnobyl (tytuł oryg. Chernobyl), który na wielu osobach wywarł ogromne wrażenie, niektórych przestraszył, niektórym przypomniał o wielkiej tragedii z 1986 roku. W tegorocznym rankingu najlepszych seriali 2019 roku wg serwisu mobiRANK.pl serial zajął 1. miejsce, a w zestawieniu IMDb 2. miejsce!
Niewątpliwie wybuch elektrowni w Czarnobylu był to ogromną tragedią, która miała swoje skutki gospodarcze, polityczne, kulturowe i psychosomatyczne.
Wywiad Marcina Sotkiewicza z Polityki (Zabójczy mit Czarnobyla, 23 marca 2011 r.) z prof. Zbigniewem Jaworowskim, wybitnym specjalistą w dziedzinie skażeń promieniotwórczych, który podczas wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu kierował w Polsce Zakładem Higieny Radiacyjnej w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej, przybliży Ci więcej informacji na temat skutków katastrofy w Polsce i na świecie oraz tego jak w tej sytuacje zachowały się ówczesne władze.
Wiele mitów na temat skutków katastrofy w Czarnobylu funkcjonuje do dzisiaj, z bardzo różnych względów, nawet wśród ludzi wykształconych – wynika to głównie z niewiedzy a także dezinformacji, która trwała w latach 80. i utrwaliła się w wielu przypadkach do dzisiaj.
Rozmowa z prof. Jaworowskim to bardzo wartościowy materiał, dzięki któremu dowiesz się, co jest mitem, a co prawdą i jakie skutki wywołał w rzeczywistości wybuch elektrowni jądrowej w Czarnobylu w kwietniu 1986 roku.
Kim jest profesor Zbigniew Jaworowski?
Prof. dr hab. Zbigniew Jaworowski (ur. 17 października 1927, zm. 12 listopada 2011) z wykształcenia lekarz radioterapeuta, przez 17 lat kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej (1970-87). Był przewodniczącym rady naukowej CLOR (Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej). Od 1973 r. reprezentował Polskę w Komitecie Naukowym ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR), któremu także przewodniczył w latach 1980–1981. Jest autorem kilkuset prac naukowych. Był również organizatorem 10 wypraw na lodowce prawie wszystkich kontynentów. Celem tych ekspedycji, finansowanych głównie przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA), było zbadanie poziomu zanieczyszczeń atmosfery globu w ciągu ostatnich kilkuset lat.
Co jest mitem a co prawdą związaną ze skutkami wybuchu w Czarnobylu w 1986 roku?
Niektóre z przedstawionych poniżej faktów, pochodzących z razowy Polityki z profesorem, mogą być kontrowersyjne, ale warto się z nimi zapoznać, aby nie powielać nieprawdziwych informacji.
Historia, fakty i mity (na temat tego, co się działo w Polsce i jakie katastrofa miała skutki?)
- Z danych stacji pomiarowej w Mikołajkach, radioaktywność powietrza była 550 tys. razy wyższa niż dzień wcześniej. ale nie miała ona bezpośredniego związku z bezpieczeństwem ludzi – była jednak to informacja przerażająca i alarmująca.
- Wzrost tzw. całkowitej aktywności beta w powietrzu, stanowił wyłącznie wskaźnik alarmowy, sygnalizujący, że dzieje się coś niedobrego z radioaktywnością. Tego nie da się prosto przeliczyć na dawkę promieniowania pochłanianą przez ludzi. Natomiast dla człowieka niebezpieczny jest radioaktywny cez i jod oraz promieniowanie gamma wielu innych radioizotopów. Jego dawki, jak się okazało, wzrosły wówczas tylko trzykrotnie i nie stanowiły żadnego zagrożenia dla zdrowia.
- Największy niepokój budził radioaktywny jod 131, który mógł przedostać się przede wszystkim do mleka, a stamtąd do tarczyc dzieci. Dlatego najważniejsza wiadomość, którą profesor chciał przekazać władzom, brzmiała: Trzeba jak najszybciej podać dzieciom stabilny jod, by uchronić je przed rakami tarczycy. Powiedział, też jeszcze coś: Do odpowiedniego postępowania potrzebne nam są informacje, których nie posiadamy.
- W tamtym czasie, od 20 lat intensywnie przygotowywano system ochrony ludności Polski przed skutkami ataku jądrowego. Obecnie nie mamy przygotowanych zapasów jodu w aptekach, sieć monitoringu skażeń promieniotwórczych poszła w rozsypkę, a w CLOR, z powodu braku pieniędzy, część wykwalifikowanych pracowników została zatrudniona na etatach ochroniarzy!
- Ze względu na to, że władze ZSSR zatajały informacje o wybuchu, przyjęto najbardziej pesymistyczny wariant – że dotrą do nas kolejne fale skażeń. Trzeba więc było jak najszybciej podać dzieciom jod w postaci płynu Lugola. Władze zaakceptowały ten postulat. Ponadto podjęto decyzję o zakazie wypasu bydła, a dzieciom zalecono picie mleka wyłącznie w proszku albo skondensowanego z puszek. Czy wówczas było to potrzebne?
Błyskawicznie przeprowadzona akcja podawania jodu, która zaczęła się już 29 kwietnia po południu, jest stawiana za wzór działań w dziedzinie ochrony radiologicznej. Była to największa w historii medycyny akcja profilaktyczna dokonana w tak krótkim czasie. W ciągu zaledwie trzech dni 18,5 mln ludzi wypiło płyn Lugola, ponieważ akcją zostały objęte nie tylko dzieci.
- Profesor Jaworowski z pełną odpowiedzialnością powiedział, że:
Niczyje zdrowie w naszym kraju nie było zagrożone z powodu Czarnobyla. Co więcej, gdybym miał wówczas obecną wiedzę na temat skali skażeń i tego, co dokładnie wydarzyło się w czarnobylskiej elektrowni, nie rekomendowałbym nawet podawania ludności płynu Lugola. - Dawka promieniowania, którą otrzymaliśmy, była minimalna. Bez znaczenia dla zdrowia.
- Jedynie 134 pracowników elektrowni było narażonych na bardzo wysokie dawki promieniowania, po których rozwinęła się ostra choroba popromienna. W ciągu kilku miesięcy od katastrofy 31 osób zmarło i są to jedyne śmiertelne ofiary Czarnobyla.
- Nie ma żadnych naukowych dowodów, by wśród ludności Ukrainy, Rosji i Białorusi zwiększyła się liczba zachorowań na raka lub wystąpiły inne choroby mogące mieć związek z promieniowaniem. Stwierdzono natomiast ogromny wzrost chorób psychosomatycznych – zaburzeń układów oddechowego, trawiennego i nerwowego. Co to oznacza? Że ludzie panicznie bali się i nadal boją zagrożenia, które nie istniało.
- Wzrost liczby raków tarczycy na tzw. terenach skażonych to nie efekt promieniowania, ale skrupulatnych badań ludności, których przed 1986 r. w ogóle nie prowadzono. Wiele spośród raków tarczycy to tzw. nowotwory nieme, które do końca życia nie dają żadnych objawów. Ludzie najczęściej są więc zupełnie nieświadomi, że mają raka.
- W pobliżu elektrowni jest niecały kilometr kwadratowy tak skażony, że tuż po wybuchu wyginęły tam drzewa. Reszta tzw. zamkniętej zony nadaje się do zamieszkania, włącznie z wysiedlonym i pustym do dziś miastem Prypeć, położonym 3 km od elektrowni czarnobylskiej. Poziom promieniowania jest tam taki jak w Warszawie.
W ciągu każdej sekundy naszej rozmowy powodują one ok. 2,2 uszkodzeń DNA w każdej z pańskich i moich komórek. Te uszkodzenia są jednak natychmiast naprawiane. Natomiast średnia roczna dawka promieniowania naturalnego (pochodzi ono z kosmosu, gleby i licznych radioizotopów naturalnych obecnych w ciele człowieka) powoduje w ciągu roku zaledwie 5 uszkodzeń DNA w każdej komórce.
- Promieniowanie niejako zmusza organizm do bardziej skutecznej reakcji. To jest hipoteza tzw. hormezy radiacyjnej, która świetnie tłumaczy takie oto pozornie paradoksalne zjawisko – ratownicy z Czarnobyla, którzy otrzymali stosunkowo spore, ale niegroźne dla życia dawki promieniowania, są zdrowsi niż reszta populacji. To samo zaobserwowano m.in. wśród pracowników stoczni remontujących okręty podwodne z napędem jądrowym i wśród lekarzy-radiologów.
- Zanim jednak zostaną zmienione absurdalne administracyjne przepisy ochrony radiologicznej, minie sporo czasu. Problemem są również interesy rozmaitych grup – na ochronę radiologiczną wydaje się dziś na świecie miliardy dolarów. Ktoś na tym zarabia i nie ma żadnego interesu, by utracić tak cenne źródło dochodów.
Czego więc nauczył nas Czarnobyl? – podsumowanie
Że energetyka jądrowa jest najbezpieczniejszym obecnie dostępnym źródłem energii. W Czarnobylu doszło do najgorszej katastrofy, jaką można sobie wyobrazić w elektrowni atomowej. Na dodatek siłownia Czarnobylska urągała wszelkim zasadom bezpieczeństwa. Ten obiekt był jednym wielkim skandalem. Ale to nie wszystko. W następstwie wybuchu reaktora zostały uwolnione do atmosfery ogromne ilości substancji promieniotwórczych, które dotarły nawet na Antarktydę. I co? I nic. Zginęło 31 osób – mniej niż w zawalonej w styczniu br. hali w Chorzowie. Niebezpiecznie skażony został niecały kilometr kwadratowy ziemi. To wszystko!
Polecam przeczytanie całej rozmowy z prof. dr. hab. Zbigniewem Jaworowskim, który w prostych słowach pozwoli poznać Ci fakty – nie musisz kończyć fizyki jądrowej, aby zrozumieć najprostsze wnioski: Zabójczy mit Czarnobyla. Ludzi wcale nie trzeba było przesiedlać!
➔ Obserwuj nas w Google News, aby być na bieżąco!
źródło: Polityka (2011)