Chiński smartfon Vivo Nex pozornie mógłby wydawać się ideałem, gdyby nie „wyskakujący” z obudowy przedni aparat – wycięcie, tzw. „notch”, jednak nie jest łatwe do przełknięcia.
Mogłoby się wydawać, że najnowszy Vivo Nex jest pierwszym idealnym smartfonem bez żadnych wycięć, z pełnym ekranem i minimalnymi ramkami. Jest jednak pewne ale, a mianowicie ukryty przedni aparat w obudowie, który „wyskakuje” gdy chcesz sobie zrobić selfiaczka.
Producenci smartfonów dwoją się i troją w jaki sposób zmaksymalizować miejsca na ekranie z przodu telefonu. Wciąż pozostaje pytanie, co zrobić z przednim aparatem? Osobiście mógłbym się bez niego obyć, byle ekran nie posiadał żadnych szkaradnych wycięć i kombinacji. Firmy takie jak Samsung rezerwują dużą część ramki na górze urządzenia na takie elementy, jak kamera, podczas gdy coraz więcej producentów smartfonów podążyło za przykładem Apple’a i wyrzeźbiło wycięcie w górnej części ekranu (tzw. notch).
Właśnie ten element powstrzymuje mnie przed zakupem nowego iPhone’a X. Oprócz tego, że wycięcie przeszkadza mi estetycznie i funkcjonalnie, cały czas żałuję, że przez to nie mogę korzystać z takich funkcji jak Face ID. Ale to już w imię zasad! Tłumaczę sobie, że przynajmniej zaoszczędziłem 5 000 zł (sic!).
Chiński producent smartfonów Vivo wprowadza właśnie urządzenie z innym rozwiązaniem: popup z obiektywem aparatu. Kamera jest ukryta przez większość czasu, ale po otworzeniu aplikacji aparat, przedni aparat mechanicznie podnosi się z górnej krawędzi urządzenia. Już sam nie wiem co jest gorsze, ale to rozwiązanie też do mnie nie przemawia…
Na Mobile World Congress firma Vivo zaprezentowała prototyp telefonu z tą funkcją o nazwie Vivo Apex. Miał prawie pełny ekran z przodu, wyskakującą kamerę i czytnik linii papilarnych. Wyglądało to jak coś, co nie było produkowane masowo. Jednak kilka miesięcy później firma przerobiła tę koncepcję na Vivo Nex. Vivo twierdzi, że Nex będzie dostępny w sprzedaży w Chinach za ok. 700 dolarów (2 500 zł).
Przeczytaj także: Vivo wyda pierwszy telefon z czytnikiem linii papilarnych w ekranie
W tej cenie mamy dostać wersję premium smartfona ze Snapdragonem 845, 8 GB pamięci RAM, 256 GB pamięci wewnętrznej i baterią 4000 mAh. Wyświetlacz – który, pamiętaj, nie ma wycięcia – to 6,59-calowy panel OLED o rozdzielczości 2316 × 1080 pikseli. Jest nawet gniazdo słuchawkowe. Jest także tańszy o ok. 400 zł wariant ze Snapdragonem 710.
Chociaż ukrycie aparatu wystarczyło, aby większość portali technologicznych uległo złudzeniu, że mają wreszcie do czynienia z ideałem, to mam nadzieję, że tacy giganci jak Apple czy Samsung wymyślą coś lepszego w przyszłości.
Vivo Nex ma również na ekranie czytnik linii papilarnych. Vivo pokonuje niemal wszystkich konkurentów, pokazując „coś innego” – niekoniecznie, że „się da”. W Nexie mały obszar u dołu ekranu może zeskanować palec za pomocą czujnika optycznego.
Zobacz również: Najpopularniejsi producenci smartfonów w Chinach [2017]
Marka Vivo nie pojawia się w moich wpisach zbyt często, nie jest też w naszym kraju zbyt popularna, ale warto wspomnieć, ze jest własnością BBK, tej samej firmy, która jest właścicielem OnePlus i Oppo. Vivo było w większości kolejnym anonimowym urządzeniem do klonowania iPhone’ów, od czasu do czasu pojawiającym się w nagłówkach artykułów o „najcieńszym na świecie smartfonie”.
Vivo zwykle plasuje się gdzieś w pięciu największych na świecie dostawcach smartfonów. Jeśli jednak nadal będzie robić bardziej interesujące rzeczy, będziemy musieli zwrócić na tego producenta większą uwagę! Bo jak się mówi „kto nie ryzykuje, tej nie pije szampana”!
źródło: ArsTechnica via Vivo